poniedziałek, 28 stycznia 2013

Spożywcze ABC. Cz.2

Previously on Ani tak,Ani siak...



W dzisiejszym poście kontynuujemy wątek zakupowy, a co za tym idzie rozpoczynamy od kolejnego numerka:

9. Chleb

Jeżeli chodzi o chleb to trochę szerszy temat. Przede wszystkim w Szwecji bardzo popularne są chleby słodkie! I teraz nauczyć się odróżniać, który z pakowanych wypieków jest zwyczajny, a który słodzony wcale nie jest tak łatwo. Mnie to bynajmniej zajęło trochę czasu. Chleby słodkie właściwie w smaku nie są wcale takie złe, jednak od nadmiaru głowa boli i po kilku dniach jedzenia takich kanapek miałam dosyć i wyłam do księżyca za tradycyjnym polskim bochenkiem. Teraz jestem starsza i mądrzejsza i wiem gdzie i jaki chleb kupić, żeby poczuć choć zalążek polskiego piekarnictwa. Nadal jednak podkreślam, że nasze rodzime wypieki są smaczne i nie powinniśmy na nie narzekać. Poniżej przedstawię zatem kilka rodzajów pieczywa, które można znaleźć na półach w szwedzkim markecie:

Bułki.
To 'coś' pakowane w woreczki to własnie bułki. W smaku także słodkie. Niestety kajzerek brak :(


Chleb słodki
zazwyczaj występuje w postaci ciemnobrązowej względnie jasno brązowej, pakowany w folię. Można się jednak natknąć na tego typu osobniki także w piekarniach, gdzie nadziewają je dodatkowo różnego rodzaju bakaliami. W połączeniu z wędliną lub łososiem smakuje dziwnie, ale można się przyzwyczaić.



Chleb tradycyjny
możemy go spotkać zarówno w marketach jak i specjalnych piekarniach. Ten z piekarni jest o tyle ciekawszy, że często wyrabiany i wypiekany na naszych oczach. Do wyboru mamy tam też wiele rodzajów i kształtów. Sprzedawcy dostosowują ofertę do potrzeb klientów, co za tym idzie można każdego chleba skosztować i kupić na przykład tylko połowę albo ćwiartkę. Minus to cena. Bochenki porządnego i smacznego chleba zaczynają się często od 50 koron do nawet 100! Po takim zakupie zawsze zastanawiam się czy aby na pewno nie jestem uczulona na gluten :)



Właściwie nie wiem jaka jest nazwa tego pieczywa. To coś w rodzaju placków, jednak swoją puszystą strukturą nie przypominają żadnych, które znam. Ja próbowałam je jeść jak kanapkę, jednak ze względu na swoja grubość były dosyć sycące. Poza tym smakują lekko słodkawo, więc znowu nie do końca pasują do konceptu tradycyjnego sandwicha. Podpatrzyłam natomiast, że Szwedzi je jedzą jako podstawkę do sałatki :) Po prostu nakładają sałatkę warzywną i wygląda to trochę jak mini pizza wegetariańska.


10. Słodkie wypieki.

Na ten temat pisałam już sporo w poście pt. Tajemniczy składnik. Zapewniam Was, że większość wypieków przedstawionych na zdjęciu poniżej, jakkolwiek apetycznie nie wygląda, z pewnością nadziane jest kardamonem, aż pod sam lukier. Brrrr


11. Kokosowe kuleczki. 

Jedno z tradycyjnych szwedzkich ciastek. Gdy w kawiarni zapytałam o narodowy specjał podano mi właśnie to. Można je kupić dosłownie wszędzie. Są słodkie do obrzygania. Jedno wystarczy, żeby zaspokoić porcję cukru na tydzień :) Ale co najważniejsze nie mają w sobie kardamonu! O Szwedzkich ciasteczkach planuję w przyszłości napisać osobny materiał, także strzeżcie się...


12. KEX

Pozostajemy w tematyce słodkości. KEX. Kocham tego WAFLA. Jest nawet lepszy niż Grzesiek. Serio. Nie jestem do końca pewna, ale chyba nie jest dostępny w Polsce. A szkoda....


13. Lody Ben & Jerrys

O tych lodach pisała sama Camilla Läckberg. Są przepopularne, przesłodkie i przedrogie. Ale spróbować warto. 




14. Mrożone ciasta

Szwedzi lubią jak coś już jest gotowe. Nawet ciasto na popularne świąteczne pierniczki można kupić już przygotowane, w każdym sklepie spożywczym. Ciast tradycyjnych także nie chce im się piec, więc korzystają z mrożonek. Ja wypróbowałam na razie kruche z owocami. Szybko i smacznie...ale to jednak nie to samo co domowy wypiek.




15. Wstrętne anyżkowe żelki.

Wystrzegajcie się wszelkich słodkości o kolorze czarnym. Na 99% będą właśnie o smaku anyżu. Ten traumatyczny smak nadal czuję na języku...Nigdy więcej.



16. Łosoś surowy

Słynna skandynawska rybka, jest tutaj moim podstawowym daniem obiadowym. Zdecydowanie najczęściej ją wybieramy ze względu na jej walory smakowe, dostępność, wartości odżywcze czyli tzw. "zdrowość", ale przede wszystkim ze względu na jej "taniość". Doczekaliśmy dnia kiedy to ryba jest dużo tańsza niż mięso, więc skrzętnie z tego korzystamy.




17. Napoje witaminowe.

Moi drodzy, teraz, ludzie na czasie, nie piją wody mineralnej, tudzież soków owocowych. Teraz każdy szanowany obywatel powinien dzierżyć w ręku lub torebce napój z witaminami, względnie wodę aloesową. Nie wiem do końca co jest w składzie tych wynalazków, bo nadal nie rozumiem po szwedzku. Wiem natomiast, że to podobno zdrowe i obowiązkowe :) W smaku...takie sobie.




18. Tytoń do żucia

Doprawdy spotkałam się z tym po raz pierwszy, na żywo. Do tej pory oglądałam tego typu wynalazki w amerykańskich westernach i kojarzyły mi się średnio dobrze. Przez kilka miesięcy zastanawiałam się co to za krążki w tej lodówce, aż w końcu drogą dedukcji doszłam do konkluzji. Nie próbowałam i nie wiem czy spróbuję. Ale z pewnością jest to jakaś ciekawa nowinka dla mnie.



19. Mus jabłkowy.

Nie wiem czy można dostać taki produkt w Polsce. Jeżeli tak, to tylko żałuję mojej pierdołowatości i tego, że nie dostrzegłam go wcześniej, gdyż....jest po prostu obłędny. To moje najnowsze odkrycie spożywcze i nadal się nim zachwycam. Właściwie jeszcze nie rozgryzłam do końca tematu i wciąż próbuję wymyślić różne zastosowania kulinarne dla tego musu. Jest przepyszny z płatkami owsianymi, malinami i cynamonem. Myślę, że świetnie pasuje, do naleśników i lodów...Może macie jeszcze jakieś propozycje? Ja na razie podjadam łyżeczką, schłodzony z lodówki...mhmmm. Pyszne!





Na koniec kawusia...

Gdy jesteś zmęczony zakupami, masz szansę zrobić sobie świeżą kawkę z mleczkiem, za naprawdę niedrogą, jak na standardy szwedzkie, opłatą. Tak się powinno robić zakupy...




Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was choć troszkę. Mnie zawsze interesowało co spożywa przeciętny Kowalski w innych krajach. To coś czego nie znajdziecie, w restauracjach czy barach, coś o czym nie przeczytacie w przewodniku. Takich produktów i tematów jest jeszcze sporo. Nadal je odkrywam i myślę, że jeszcze kiedyś do tego wrócę.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz