sobota, 27 kwietnia 2013

Skandynawskie wnętrza

Źródło: http://huset-shop.com

Przeglądając ogłoszenia w sprawie wynajmu mieszkania w Sztokholmie miałam okazję przyjrzeć się jak rzeczywiście wyglądają mieszkania "ludzi północy". Przyzwyczajeni jesteśmy do obrazu jaki funduje nam Ikea, dodatkowo okraszonym migawkami z modnych czasopism czy portali wnętrzarskich.
Oczywiście rzeczywistość nie jest tak piękna  jak przedstawiają fotografie w Internecie. Przeciętne szwedzkie wnętrza to nie wystudiowane aranżacje, a żywy organizm, który funkcjonuje wraz z zamieszkującą je rodziną. Pełno w nim przedmiotów codziennego użytku, zabawek, garderoby czy produktów  żywnościowych. Większość z tych rzeczy nie przedstawia żadnej wartości dekoracyjno- artystycznej. Mało tego, ze względu na mix kulturowy, który na stałe zagościł w Szwecji wnętrza coraz częściej odbiegają od tego typowo skandynawskiego wzorca. Przeplatane elementami etnicznymi poszczególnych narodowości tworzą zupełnie nową interesującą mieszankę. Inaczej wygląda mieszkanie studenta, a inaczej emeryta czy rodziny z dziećmi. Inaczej bogatego biznesmena i inaczej pracownika sklepu. Pomijając jednak te wszystkie wątki, gdybyśmy chcieli stworzyć pewną normę, pewnego rodzaju wspólny mianownik czy znak charakterystyczny to okazuje się, że Ikea ma rację :)
Przede wszystkim biel!
Ze względu na mniejszą ilość światła słonecznego Skandynawowie nauczyli się rozjaśniać swoją rzeczywistość za pomocą tego najbardziej podstawowego koloru jakim jest biały. Dzięki niemu wnętrza wydają się większe, bardziej przestronne i jaśniejsze. Białe ściany, białe meble w kuchni, często białe podłogi to zdecydowanie element najczęściej powtarzający się w szwedzkich mieszkaniach czy domach. Pomimo, tego, że kolor biały jest kolorem chłodnym i w nadmiarze może spowodować tzw.wrażenie szpitalne, w tym przypadku nie ma takiego zagrożenia. A to dlaczego?
Powodem jest drewno!
Drewno to podstawowy budulec w Szwecji. Drewniane domy, łodzie, tarasy, podłogi, okna, ławki, zabawki. Im więcej drewna tym lepiej. Dzięki połączeniu tego materiału z bielą wnętrza nabierają przytulnego i ciepłego charakteru, a przede wszystkim wydają się naturalne. A własnie NATURA jest dla Skandynawów najważniejsza.

Ulubione wariacje wnętrzarskie:
-rustic
-retro
-country

To właśnie te style pomieszane z podstawowym skandynawskim designem są najbardziej popularne.
Wielu uważa, że taki wystrój wnętrz jest zwyczajnie nudny, brak w nim szaleństwa.  I rzeczywiście, można tu znaleźć pewną przewidywalność i stabilizację, która jest tak charakterystyczna dla północy. Dla mnie jednak, pomimo głosów krytyki, są to aranżacje, które sprawiają, że czuję się bezpiecznie i przytulnie, a o to chyba chodzi nam najbardziej, gdy chcemy stworzyć własny dom. Gdy przyjdzie nam ochota na zmiany, trochę wariacji i pazura, wystarczy zmienić przestrzeń poprzez rożnego rodzaju dodatki i kolory. Mając takie tło jak biel i drewno mamy tak naprawdę wachlarz ogromnych możliwości, jeżeli chodzi o zmiany kompozycji. I to własnie ta plastyczność wnętrz jest dla mnie koronnym argumentem, który mnie ostatecznie przekonał do skandynawskiego stylu.
Poniżej zamieszczam wam trochę inspiracji wyszperanych w sieci.
Ja natomiast do wątku designu będę jeszcze nie raz wracać.


Źródło: muratordom.pl
Źródło: www.domosfera.pl
Źródło: furniture.trendzona.com
Źródło:inspiracjedekoracje.pl

Źródło: furniture.trendzona.com

Źródło: furniture.trendzona.com
Źródło: furniture.trendzona.com

Źródło: furniture.trendzona.com
Źródło: http://freshome.com
Źródło: http://huset-shop.com

Źródło: furniture.trendzona.com
Źródło: http://www.lovingit.pl

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wynajem mieszkania


Dzisiejszy wpis poświęcony będzie kwestii wynajmu mieszkania w Sztokholmie. Sprawa nie wydaje się być taka skomplikowana. Zazwyczaj wybieramy spośród dostępnych ofert tą, która odpowiada nam ze względu na położenie, wygląd mieszkania, parametry i przede wszystkim cenę. Na polskiej Gratce czy Moim Domie znaleźć możemy kilkadziesiąt nowych ogłoszeń dziennie dotyczących wynajmu mieszkań czy pokoi. W Sztokholmie sprawa nie wygląda tak różowo. To chyba jeden z kilku z najtrudniejszych rynków mieszkaniowych  na świecie. To czy uda Ci się wynająć tutaj mieszkanie często zależy od przypadku, bądź koneksji. Zacznijmy od tego, że Sztokholm jako stolica przyciąga ogromną liczbę ludzi, którzy mają chęć się tutaj osiedlić. Są to studenci, osoby, które znalazły tu zatrudnienie, no i oczywiście imigranci. W tym 9 milionowym kraju pod względem ludności, aż 2 miliony żyją właśnie w Sztokholmie. Dodam tylko, że Szwecja przewyższa swoją powierzchnią Polskę, w której mieszka prawie 40 mln osób. Można by stwierdzić, że Szwecja to Eldorado przeliczając liczbę metrów kwadratowych na jednego mieszkańca   No można by, gdyby większa część z nich nie pchała się właśnie do stolicy :) Dodajmy do tego fakt, że w Sztokholmie budownictwo mieszkaniowe właściwie nie istnieje. Niby coś budują, ale...We Wrocławiu, z którego pochodzę, ilość budowli deweloperskich jest wręcz porażająca. Mieszkania często stoją puste na długo po oddaniu budynku do użytkowania. Można wybierać i przebierać zarówno na rynku pierwotnym jak i wtórnym. W Sztokholmie za mieszkanie na rynku pierwotnym trzeba zapłacić nie mały majątek, a do tego czynsze są kosmicznie wysokie. Właściwie nie wiem jaki jest powód tego stanu rzeczy. Pytając o to zagadnienie Szwedów usłyszałam kilka wersji wydarzeń. Nie budują bo:
1. chronią tereny zielone w mieście i wokół niego
2. większość ziem należy do spółdzielni mieszkalnych, które nie chcą jej odsprzedać, a jednocześnie nie planują inwestycji
3. to celowa polityka rządu, żeby kontrolować napływ ludności do stolicy
Która z tych wersji jest prawdziwa? Może żadna, a może każda po trochu. Nie mam pojęcia. Efekt natomiast jest taki, że przeciętny kontrakt na wynajem mieszkania trwa maksymalnie 6 miesięcy. Ceny wynajmu są bardzo wysokie (jedno z najdroższych miast pod tym względem). Przykładowo za 2 pokojowe mieszkanie w centrum trzeba zapłacić średnio 15 000 koron (7,5 tysiąca złotych) miesięcznie. Standard mieszkań często pozostawia wiele do życzenia (linoleum z lat 80-tych na podłodze w łazience, wcale nie należy tu do rzadkości). Szwedzi bardzo często wynajmują swoje mieszkania na okres wakacji czy przerw świątecznych, co skutkuje dominacją tego typu ogłoszeń na stronach internetowych. Wyśrubowane warunki, które musi spełnić przyszły najemca. Od braku zwierząt domowych, nie palenia papierosów, poprzez szczegółowe sprawozdanie finansowe z dochodów za poprzedni rok, kserokopia kontraktu z pracy, narodowość, wygląd i co tam im się jeszcze zamarzy. O tym czy tzw. landlord zdecyduje się właśnie na Ciebie może decydować zarówno zwykły przypadek (typu dobrze ci z oczu patrzy i masz fajną bluzkę w paski), jak i szczegółowa analiza potencjalnych najemców. Żeby jednak dojść do tego etapu czeka was długa droga przez tzw. blocket.
Blocket to takie szwedzkie allegro. Sprzedacie i kupicie tutaj dosłownie wszystko. Głównie tutaj koncentruje się rynek wynajmu mieszkań. Zapewne dlatego, iż portal jest darmowy zarówno dla sprzedających jak i kupujących. W innych miejscach w sieci trzeba już płacić miesięczny abonament, żeby móc przeglądać ogłoszenia. Liczba nowo pojawiających się ogłoszeń dziennie, na przykładzie miasta Sztokholm, to od kilkunastu do kilkudziesięciu, w zależności od pory roku. Gdy zbliżamy się do okresu letniego jest ich znacznie więcej ze względu na wynajmem wakacyjny. Jeżeli filtrujesz to co jest dla ciebie istotne (powierzchnia, cena, położenie) liczba tych ogłoszeń spada do kilku. Nie dziwi więc fakt, że często są one już nieaktualne po pierwszych 10 minutach od wystawienia. Ludzie potrafią wynająć mieszkanie bez wcześniejszego oglądania. Jeżeli jednak ogłoszenie nadal jest aktualne to oznacza, że landlord prowadzi tzw. casting. Już w ogłoszeniu jesteś proszony o napisanie czegoś o sobie, swojej sytuacji materialnej, osobistej, nałogach, osobowości (często jesteś proszony o referencje od poprzedniego landlorda). Gdy już przejdziesz pomyślnie etap weryfikacji mailowej zostajesz zaproszony na oglądanie mieszkania i rozmowę osobistą. Zazwyczaj oprócz Ciebie pojawia się całe mnóstwo innych osób. Jeżeli nadal jesteś zainteresowany zostawiasz nr telefonu i czekasz na werdykt. I tu już Bozia może ci jedynie dopomóc, gdyż fakt, iż posiadasz pieniądze i pracę oraz nie wyglądasz jak typ spod ciemnej gwiazdy wcale nie oznacza, że masz duże szanse. Nam udało się raz :)  Wygraliśmy z 6 innymi parami. Uzasadnienie naszego landlorda? Bo Szwedzi to straszne brudasy :) Przysięgam!!! Własnie to, że nie byliśmy Szwedami zadziałało w tym przypadku na naszą korzyść. No i miałam ładną bluzkę w paski :) Nadal mieszkamy w tym mieszkaniu, a współpraca z landlordem układa się znakomicie. Mogę śmiało stwierdzić, że mieliśmy ogromne szczęście, bo kontrakty zazwyczaj są krótsze, a my mamy bezterminowy. Jednak ilość maili, które wysłałam w celu znalezienia mieszkania w przeciągu kilku miesięcy była ogromna. Dodam tylko, że jedynie trzy razy miałam jakikolwiek odzew. Reszta pozostała bez echa. Dlaczego? Nie wiem do dnia dzisiejszego. Wiele osób skłania się ku tezie, iż to dlatego, że pisałam po angielsku. Mimo, iż każdy tutaj umie posługiwać się tym językiem, bardzo często można napotkać na przejawy pewnej stygmatyzacji z powodu braku znajomości szwedzkiego. Takie opinie otrzymałam od kilku osób, które żyją w Szwecji od jakiegoś czasu. Chcąc, nie chcąc decydując się na życie w Sztokholmie decydujesz się jednocześnie na udział w ciągłym wyścigu o swoje cztery kąty. Reguły gry często pozostają nieznane, więc przyda się wam łut szczęścia.

P.S. Uważajcie na oszustów. Jeżeli, ktoś chce podpisać z wami kontrakt na odległość, bez oglądania mieszkania i wymaga zaliczki, za ileś tam miesięcy z góry, to na pewno oszust. Regułą jest kaucja, która wynosi zazwyczaj równowartość miesięcznego czynszu. Ale kontrakt zawsze podpisujcie osobiście i nie płaćcie nigdy z góry za kilka miesięcy.

Ogłoszeń szukajcie na stronie:



piątek, 19 kwietnia 2013

Alkohol w Szwecji

Szwecja kojarzona jest z krajem, który słynie ze swojej tolerancji. Zakaz dyskryminacji osób homoseksualnych gwarantuje konstytucja. Różowe włosy, kolczyki i tatuaże na twarzy, dziwny strój? Przeciętny Szwed nie uniesie nawet brwi w geście zdziwienia. A jednak na tym pejzażu  powszechnej akceptacji widnieje dosyć potężna rysa. Szwedzka prohibicja. W Szwecji państwo ma monopol na sprzedaż alkoholu powyżej 3,5 % (czyli właściwie każdego). Dystrybucja prowadzona jest poprzez sieć rządowych sklepów  o nazwie Systembolaget. Na oficjalnej stronie słynnej sieciówki widnieje zakładka, w której przeczytamy o genezie powstania sklepu oraz ideach przyświecających tej inicjatywie. Dowiemy się między innymi, iż przyczyną powstania Sytembolaget był ogromny problem z alkoholizmem, szczególnie wśród osób bezrobotnych. W związku z tym państwo postanowiło rozwiązać tą sytuację poprzez odpowiednie regulacje tzw. ustawą alkoholową. To właśnie ten dokument daje mandat Systembolaget na dystrybucję alkoholu w całym kraju. Jeżeli chodzi o zasady sprzedaży to najważniejsza jest taka, że tutaj alkohol może kupić osoba, która ukończyła 20 lat i posiada jeden z wymienionych na stronie SB dokumentów tożsamości:
Wszystkich butików jest w Szwecji 510, a w samym Sztokholmie 76.* I tutaj pojawia się problem. Otóż sklepy czynne są w tygodniu od 09.00 do 18.00, a w sobotę od 10.00 do 15.00. NIEDZIELA -NIECZYNNE. Także jeżeli zachcecie w sobotni wieczór wyskoczyć po winko to niestety w Szwecji jest to niemożliwe. NIGDZIE nie kupicie alkoholu! Oczywiście sprzedawany jest w restauracjach i klubach, ale ceny skutecznie odstręczają od takich atrakcji. Wydawałoby się, że to utrudnienie nie jest tak istotne w codziennym życiu. W końcu można sobie wcześniej zaplanować zakupy. No otóż  nie zawsze można :) I jestem pewna, że każdy był w takiej sytuacji co najmniej raz, że wył z rozpaczy przed zamkniętymi drzwiami sklepowymi, krzycząc w duchu głośne "Whyyyy"? Szwedzi są podobno zadowoleni z zaistniałego stanu rzeczy, przynajmniej tak głoszą statystyki. Natomiast każdy obcokrajowiec, który pojawia się w Szwecji na dłuższy lub krótszy czas zachodzi w głowę, jak to jest możliwe, że w nowoczesnym europejskim kraju, w XXI wieku, dorosły odpowiedzialny człowiek nie może kupić wina do obiadu w niedzielę. Czy Systembolaget rzeczywiście zmniejszył zjawisko alkoholizmu w Szwecji? Tu znowu odbijamy się od oficjalnych danych widniejących na stronie sklepu. Podobno tak. Ale rozsądek podpowiada mi, że jeżeli ktoś ma naprawdę problem z alkoholem, to zawsze znajdzie sposób, żeby go wypić. To nie zwykły Svensson będzie robić zapasy wina w kartonach (swoją drogą bardzo popularnego w Szwecji), a właśnie ten, którego cała rzeczywistość i uwaga skupiona jest wokół picia. 
Ale tak sobie myślę, że chyba wiem, dlaczego te statystyki wyglądają tak dobrze. Może na ilość spożywanego alkoholu w Szwecji w istocie ma wpływ dosyć kiepski wybór towaru jaki gwarantuje nam Systembolaget? Pozostawiam to pytanie otwarte dla ogółu :)


* źródło: http://www.systembolaget.se/















wtorek, 16 kwietnia 2013

Crumble bez cukru i mąki

Ostatnio rozpoczęłam nowy cykl: piątkowe spotkania z pewną Rosjanką. Tatiana mieszka w Szwecji od czasów swojej młodości, wyszła za mąż za Szweda i założyła tutaj rodzinę. Spotkania mają na celu naukę szwedzkiego i angielskiego.  Ponieważ jednak spotykają się dwie "baby" o podobnych zainteresowaniach pierwszą lekcję zdominowały wzajemne porady kulinarne. Ku mojej wielkiej uciesze zostałam poczęstowana pysznym ciastem. Muszę przyznać, że przypadło mi do gustu tak bardzo (wzięłam dwie dokładki), że sama rozpoczęłam dyskusję na temat przepisów. Ukryty walor tego wypieku polega na tym, że to chyba najzdrowsze ciasto jakie w życiu jadłam. Zero cukru, zero mąki, a czas przygotowania to jakieś 10 min. W związku z powyższym poprosiłam o przepis i wypróbowałam go od razu po powrocie do domu. I rzeczywiście wyszło pysznie, zdrowo i zdecydowanie nie namęczyłam się przygotowując je. A ponieważ mam bloga i niedawno obiecałam Wam więcej lifestylu (to się wiąże także z jedzeniem) pragnę podzielić się z Wami moim ostatnim odkryciem. Poniżej przepis, zdjęcia z poszczególnych etapów i instrukcje. 

Składniki: 
-owoce (mogą być świeże sezonowe lub mrożone- ja użyłam tym razem jabłek i bananów)
-płatki owsiane (można pomieszać owsiane z innymi- ja pomieszałam owsiane z żytnimi; można też dodać otręby)
-masło (w takiej ilości, żeby po zmieszaniu z płatkami powstała klejąca się masa-płatki nie mogą być zbyt suche)
-miód (to jest opcja wymyślona przeze mnie, żeby płatki lepiej się kleiły. Tatiana nie dodawała miodu i wyszło równie smacznie)
-cynamon (w przypadku jabłek dobrze się komponuje, ale nie jest konieczny)

Naczynie żaroodporne, najlepiej płytkie, smarujemy masłem. Owoce kroimy na kawałki i układamy na dnie naczynia. Im więcej tym lepiej i smaczniej. Posypujemy cynamonem-opcjonalnie.



Przygotowujemy płatki owsiane lub inne w takiej ilości żeby przykryć owoce w naczyniu.



Wsypujemy płatki do miseczki i dodajemy masła (ok 75 g na średnią foremkę). Dodajemy łyżkę miodu (opcjonalnie).


Mieszamy palcami.


Wykładamy masę do naczynia z owocami.


Wstawiamy do piekarnika nagrzanego wcześniej do 200 stopni na ok. 20 minut. Trzeba pilnować żeby płatki nie przypaliły się z wierzchu (ale jak się przypalą tragedii nie ma, ciasto nadal jest smaczne:D).


Ciasto podajemy z bitą śmietaną (proponuję zrobić własną, ubijając śmietanę kremówkę, nie używajcie cukru...nie słodzona również jest smaczna) lub lodami.

Smaklig måltid!










niedziela, 14 kwietnia 2013

Come back

Witam wszystkich ponownie. Miałam dosyć długą przerwę w pisaniu za co Was wszystkich serdecznie przepraszam. Właściwie ponad miesiąc byłam poza Szwecją i chociaż zupełnie mnie to nie usprawiedliwia (w końcu w czasach globalnego Internetu można pisać i publikować wszędzie) to stwierdzam, że klimat i warunki nie sprzyjały płodności twórczej. Ale teraz jestem i mam nadzieję, uda mi się powoli odzyskać czytelników, którzy całkiem słusznie przestali zaglądać na mojego bloga w ciągu ostatniego miesiąca. Na statystyki nawet nie zaglądam, bo po co psuć ten piękny słoneczny dzień :) Ostatnio sporo myślałam w jakim kierunku powinien zmierzać mój blog. Co chciałabym Wam pokazywać i o czym pisać. Reasumując wszystkie moje dywagacje na ten temat niniejszym stwierdzam. Więcej lifestylu!!! Właściwie trochę tego klimatu było już na moim blogu, ale chciałabym zintensyfikować działania w tym zakresie. Więcej relacji z restauracji, pubów czy kawiarni. Modne sklepy i trendy uliczne. Fajne przepisy kulinarne. Ciekawe miejsca. Relacje z podróży i zwiedzania miasta. Oczywiście nadal będziecie mogli znaleźć teksty typu "poradnik imigranta". Czasem pewnie podzielę się z Wami tym mniej pozytywnym obrazem Szwecji, który przyznać muszę z biegiem czasu coraz częściej jawi się w mej świadomości. To podobno normalne. Mój serdeczny kolega Kledzio uświadomił mi nawet, że w tym temacie popełniono jakieś badania naukowe. Istnieje wykres czy schemat,który obrazuje typowe nastroje psychofizyczne Polaka na imigracji. Ja jestem w fazie drugiej, czyli początkowy entuzjazm i zachwyt nowym miejscem i rzeczywistością właśnie opadł. Różowe okulary spadły z nosa i stłukły się pod naporem coraz to nowszych trudności i problemów. Poczucie wyobcowania zagościło w sercu na co dzień. O tym pewnie też będę chciała pisać. W końcu blog jest moim źródłem ekspresji. A życie jest usiane pięknymi różami, które jednak mają ostre kolce. Mam nadzieję, że poprzez opisywanie moich trudności tutaj i sposobów jak sobie z nimi radzę, a także emocji i nastrojów, pokażę innym osobom w podobnych sytuacjach, że nie są sami. Liczę na to, że komentarze pod tekstami będą okazją do dzielenia się swoimi doświadczeniami i staną się swoistym kącikiem porad. Z góry mówię, że nie będę tolerować tzw. hejterów. To nie forum Poloniainfo. Tu nie będziemy się nawzajem obrażać i oceniać. A już na pewno nikt nie będzie obrażał i oceniał mnie-autora. Mam prawo wprowadzić takie reguły bo tak się składa, że mój blog to mój świat. Jeżeli komuś się on nie podoba to w każdej chwili może nacisnąć krzyżyk w prawym górnym rogu ekranu i po sprawie :)
Niedługo pewnie popracuję, w końcu nad moim profilem w bloggerze bo na razie jest dosyć ubogi. Częściej też będę publikować na funpage na FB. Koniec z zasadą post na blogu=post na fb.  No i najważniejsze  Zmieni się szata graficzna bloga.  Strasznie nad tym ubolewam, ponieważ niesamowicie podoba mi się obecny layout. Jest dynamiczny, nowoczesny i minimalistyczny. Niestety wyszukiwarka google sobie z nim nie radzi :) A ponieważ planuję wielką karierę to muszę pozwolić się znaleźć w ten bezkresnej sieci jaką jest Internet. Pewnie z czasem kiedy się rozwinę będę chciała wprowadzić swój własny szablon, ale póki co będę się posiłkować tymi dostępnymi na bloggerze. Kominek w swojej książce napisał, że czytelnicy nie znoszą kiedy zmienia im się szablon. Mam nadzieję, że w naszym przypadku nie będzie tak samo. To właściwie tyle na dzisiaj. Niedługo nowe teksty i serdecznie zapraszam do ich czytania :)