piątek, 11 stycznia 2013

Öland


Powiedzmy, że za oknem świeci słonce. Jest początek lata i temperatura powietrza oscyluje w okolicach 25 stopni. Krajobraz, aż kipi zielenią, a uszy delikatnie łaskocze odgłos śpiewu ptaków. Powiedzmy, że biorę głęboki wdech. Do moich nozdrzy przedostaje się słodki zapach kwitnących drzew owocowych. Powiedzmy, że właśnie zaczyna się weekend i mam do dyspozycji auto z pełnym bakiem. Co zrobię? Zakładając, że przełamię paniczny strach przed prowadzeniem samochodu, na dodatek w obcym kraju (istnieje jeszcze opcja posadzenia za kółkiem kogoś innego niż Ja). Gdzie pojadę? Ja już wiem. Ja już tam byłam. Wybieram kierunek: wyspa Öland.

Öland to druga co do wielkości wyspa Szwecji położona na południowym wschodzie kraju. Połączona jest ze stałym lądem ponad sześciokilometrowym mostem Ölandsbron, który rozciąga się tuż nad Bałtykiem. Wrażenia podczas jazdy są niesamowite. Mniej więcej w połowie długości mostu mamy wrażenie, że dosłownie jedziemy po wodzie. Sama wyspa moim zdaniem swoim kształtem przypomina dżdżownicę. Jest długa i wąska, dlatego przejechanie z jej jednego końca na drugi zajmuje ok 2 godzin. Pierwsze wrażenie jakie pojawiło się w mojej głowie to dosyć monotonny krajobraz. O ile podróżując po Smalandii mogliśmy zaobserwować głównie gęste lasy, przeplatane gdzieniegdzie skałkami, tak w Olandii króluje pejzaż stepowy. Płasko i sucho. Kolory raczej żółto pomarańczowe, aniżeli soczyście zielone. Na pierwszy rzut oka wydaje się to dosyć monotonne. Okazuje się jednak, że Olandia kryje w sobie wiele atrakcji. Turystów mogą tu przyciągnąć ruiny zamków, cmentarzyska wikingów czy kamienie runiczne. Południowy kraniec wyspy obfituje w rzadkie gatunki ptaków, wrzosowiska i bagna. Jedną z większych atrakcji jest także zamek Borgholm czy największy w całej Skandynawii wiatrak Sandvik. Wiatraki to właściwie jeden z najbardziej charakterystycznych atutów wyspy. Jest ich tutaj całe mnóstwo. Mniejsze, większe, starsze i te bardziej nowoczesne, tworzą osobisty mikroklimat i dodają uroku stepowemu krajobrazowi. Przewodniki turystyczne polecają Olandię jako obowiązkowy punt wypraw rowerowych. Równinny teren i dużo ścieżek rowerowych gwarantują przyjemną wycieczkę. Ponieważ jednak długość wyspy wynosi 130 km warto pomyśleć o zabraniu namiotu. Dzięki temu, iż w Szwecji panuje prawo do kontaktu i korzystania z zasobów przyrody, obozowisko można legalnie rozbić dosłownie w każdym publicznym miejscu. Moje osobiste wspomnienia związane z Öland to jednak coś zupełnie innego. Piękne, długie piaszczyste plaże. Szwecja pomimo tego, iż zewsząd otoczona jest morzem, piaszczystych plaż nie posiada zbyt wiele. Szczególnie jeżeli mówimy o Sztokholmie. A Ja, miłośniczka szumu fal, zbierania muszelek i tego niepowtarzalnego zapachu jaki daje Bałtyk, który ociera się o piaszczysty brzeg, zostałam oczarowana faktem, iż Öland daje mi możliwość lubowania się w tych atrakcjach. Ja skorzystałam z plaż w okolicy miejscowości Böda. Niestety z powodu ograniczonego czasu nie mogłam w pełni poznać wszystkiego co oferuje wyspa. Zakochałam się jednak w tym miejscu i z niecierpliwością wyczekuję lata. Jestem pewna, że tam wrócę. A wtedy napiszę więcej...
























Źródło: Przewodnik: Szwecja, Wydawnictwo Pascal.



1 komentarz:

  1. Zdjecia mnie urzekły, po wtóre opis. Przez chwilę przeniosłam się setki kilometrów na północ.

    OdpowiedzUsuń