czwartek, 13 czerwca 2013

Księżniczka wychodzi za mąż

Official royal photo at Princess Madeleine and Chris O'Neill's wedding 

W dzisiejszym poście zamierzam przedstawić krótką retrospektywę ostatnich ważnych wydarzeń w Szwecji. Oczywiście chodzi o królewski ślub. Pewnie większość z Was zauważyła w polskiej prasie jakieś wzmianki na ten temat. Najmłodsza pociecha królewskiej pary, księżniczka Madeleine, w sobotę 8 czerwca 2013 roku powiedziała sakramentalne TAK. Pomimo, iż w kolejce do tronu Madeleine zajmuje zaszczytne czwarte miejsce, jej ślub był równie ważną uroczystością, jak jej siostry Victorii.  Być może dlatego, iż szwedzka prasa okrzyknęła swego czasu Madeleine "imprezową księżniczką", którą podobno można było regularnie spotykać w modnych sztokholmskich klubach. Ogólnie Madeleine w Szwecji miała bardziej status celebryty, niż członka rodziny królewskiej. O jej osobistym życiu wiadomo było całkiem sporo. Mianowicie kilka lat temu księżniczka zaręczona była ze szwedzkim prawnikiem. Niestety do ślubu nie doszło, bo osioł patentowany dopuścił się zdrady z koleżanką z roku. Zastawia mnie to, jakim idiotą trzeba być, żeby mając świadomość, że jest się zaręczonym z najbardziej popularną i publiczną personą w Szwecji, bałamucić jakąś przysłowiową Svensson, w nadziei, że to się nie wyda. Druga Kirsten Stewart, tylko w męskim wydaniu. Dodatkowo zastanawia, mnie, co go skłoniło do tej zdrady. Nie znam księżniczki osobiście, być może ma charakter Cruelli de Mon, ale z wierzchu całkiem sympatycznie wygląda. Poza tym to piękna kobieta z klasą. No ale nie ma tego złego... Po głośnym zerwaniu księżniczka nie próżnowała. W końcu wyjechała do Nowego Jorku, pracować w fundacji charytatywnej swojej matki. Tam obracając się zapewne w elitarnych kręgach, poznała finansistę czy tam bankiera (bo różnie w prasie podają) Chrisa O'Neilla. Całkiem przystojny (choć dla mnie zbyt amerykański), dobrze usytuowany, najwyraźniej coś zaiskrzyło. Myślę, że finansista brzmi lepiej niż trener fitnessu, bo jakoś nie słychać było sprzeciwów króla, co do formalizacji tego związku (przyp. Siostra Madeleine, następczyni tronu księżniczka Victoria, wyszła bowiem, za mąż za swojego trenera fitnessu. Król podobno długo nie chciał wyrazić zgody na ten ślub, no ale w końcu w Szwecji wszyscy jesteśmy equal, więc to musiało zakończyć się happy endem). Finał romansu mogliśmy wszyscy obejrzeć on line w telewizji Szwedzkiej STV. Do wyboru miałam także wyczekiwanie na chodniku pod pałacem królewskim, bądź gdzieś wzdłuż trasy przyjazdu młodej pary. Jednak tak zdesperowana nie byłam i transmisja w telewizji zaspokoiła w pełni moją ciekawość. Nie będę Wam jednak relacjonować po kolei wszystkich etapów tego show. Można to znaleźć w wielu miejscach w sieci. Skupię się więc głównie na moich wrażeniach. Co do samej uroczystości w kościele...Pan młody był zdecydowanie, ale to zdecydowanie zdenerwowany. Zbliżenia kamery odarły ten moment z wszelkiej intymności, więc cała Szwecja mogła dokładnie obejrzeć każdy minimalny grymas na twarzy biednego Chrisa. Jestem pewna, że przed ślubem nieźle go przećwiczyli, ale jednak obycie z kamerą i podczas publicznych wystąpień zdobywa się latami, praktykując. W porównaniu do panny młodej O'Neill wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać. Madeleine z kolei...Wykazała niesamowite opanowanie. Wyglądała bosko. Perfekcyjna suknia, makijaż, fryzura i nawet jeden mięsień nie drgnął jej na twarzy, kiedy na przykład jej mała siostrzenica dala krótki koncert w kościele (tak, małe królewny też beczą w najmniej odpowiednich momentach(-:) Jeżeli chodzi o formalną stronę tej uroczystości, Madeleine spisała się bez zarzutu. Jednak...dla mnie wyglądała jak lala z przyklejonym na stałe uśmiechem. Ja nie wiedziałam w jej twarzy nic prawdziwego. Żadnej emocji, wzruszenia, cienia egzaltacji. Równie dobrze mogła przecinać wstęgę w kolejnym szpitalu bądź pić herbatkę z Królową Elżbietą. Kobieto! Brałaś ślub! Jedno z najważniejszych przeżyć w życiu. Dlaczego więc miałam wrażenie, że jesteś aktorką odrywającą rolę w jakimś przedstawieniu dla gawiedzi? Rozumiem potrzebę bycia wzorem, bycia doskonałym. Dla mnie jednak zabrakło w tej uroczystości pewnego rodzaju autentyczności. Co prawda biedny Chris raz na jakiś czas próbował ratować sytuację, siląc się na jakieś spektakularne, typowo amerykańskie gesty, ale wypadało to jeszcze bardziej nienaturalnie.
AP/Bjorn Larsson Rosvall

Nie będę się jednak dłużej znęcać nad młodą parą. W końcu, nie będąc na ich miejscu, nie jestem w stanie zrozumieć presji, jaka ich w tym dniu przygniatała. Poza tym podejrzewam, że księżniczka uczona od dziecka, jak  zachowywać się podczas publicznych wystąpień, nie musiała specjalnie grać. To po prostu dla niej naturalne. Ja jedynie mówię, czego mi zabrakło. 
Jeżeli chodzi natomiast o suknię... to była rzeczywiście BOSKA. Zaprojektowana przez samego Valentino, rzucała wręcz na kolana swoją elegancją i szykownością. Co najważniejsze dla mnie, była to prosta sukienka. Bez specjalnych udziwnień, o klasycznym kroju. Uszyta z koronki, co tylko nadawało jej uroku typu vintage. Dekolt w tzw. łódkę przepięknie podkreślał idealną linię szyi i karku młodej Madeleine. Sukienka zdecydowanie podkreślała atuty panny młodej, nie będąc jednocześnie wyzywającą. By nadać jej królewskiego szyku projektant dodał kilkumetrowy tren, który przepięknie prezentował się podczas uroczystości w kościele jak i na zdjęciach. Ja daję tej kreacji 5 +. Zresztą oceńcie sami.

AP/Leif R Jansson

Getty



Podczas przyjęcia weselnego panna młoda zmieniła kreację, na drugą równie piękną. Suknia ta, według Hello Magazine, była już wcześniej noszona przez królową podczas jednej z uroczystości wręczenia nagród Nobla. Magazyn sugeruje, iż w ten sposób księżniczka Madeleine chciała dochować tradycji, iż w dniu ślubu każda panna młoda powinna nosić coś starego :)
Poniżej znajdziecie zdjęcia owej kreacji.

Hello Magazine

Facebook/H.R.H. Princess Madeleine of Sweden Update News
Ja chciałam dodatkowo zwrócić uwagę na przepiękną kreację siostry panny młodej księżniczki Victorii. Suknia pochodzi z kolekcji haute couture szwedzkiego projektanta Fadi El Khoury. Moim zdaniem przepiękna!



Miałam pisać o ślubie, a jak to często bywa skupiłam się na kieckach. Ponieważ materiał ten jest już wystarczająco długi i zapewne wielu z was nie doszło nawet do tego miejsca, myślę, że lepiej będzie zakończyć ten wątek, krótkim podsumowaniem.
Po uroczystości zaślubin w kaplicy zamku królewskiego w centrum Sztokholmu, młoda para wraz z gośćmi, popłynęła trzema statkami na wielką bibę w Drottingholm. Niestety nie wiemy co tam się dokładnie działo, ponieważ impreza miała charakter zamknięty dla prasy. Gdybym rozumiała więcej języka szwedzkiego mogłabym wam opowiedzieć trochę o tym co jedli goście weselni, jakie kwiaty były w kościele lub jaką uczennicą była mała księżniczka. Wszystkie tego typu materiały przeplatane były z transmisją uroczystości. Ponieważ jednak mój szwedzki nadal kuleje, musicie zadowolić się opisem sukienek :) Nie wiem, czy w Szwecji obchodzą poprawiny oraz jak wyglądali goście weselni i para młoda nazajutrz. Zakładam jednak, że polskiego wesela nie pobiją. A młodej parze życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz