poniedziałek, 17 czerwca 2013

Krem brokułowy egoztycznie

Dzisiejszy post będzie w klimacie kulinarnym. To dopiero drugi materiał, w którym będę się dzielić z wami moimi kuchennymi wypocinami. Czemu tak rzadko? Otóż NIE dlatego, że jestem kiepską kucharką! Chyba sprawdzam się w tej materii całkiem nieźle. NIE dlatego, że zamieszczanie przepisów kulinarnych nie mieści się w tematyce mojego bloga. W końcu zapowiedziałam, swego czasu, że będę się w miarę możliwości przybliżać to profilu lifestylowego. No i NIE dlatego, że nie lubię gotować lub rzadko to robię. Ja po prostu zapominam robić zdjęcia! Zazwyczaj przypominam sobie o tym po fakcie, czyli po zjedzeniu. Postaram się jednak poprawić i bardziej trzeźwo ogarniać kulinarne sytuacje. Dzisiaj jednak musicie mi raz jeszcze wybaczyć, ponieważ jedyne zdjęcie, które zrobiłam, a dotyczące tytułowej zupy brokułowej, to jej obraz tuż przed zjedzeniem. Niestety jak zwykle zapomniałam udokumentować proces jej tworzenia :) Ale ponieważ nie był on trudny myślę, że obejdzie się bez zdjęć. Chciałabym jeszcze wspomnieć o jednej istotnej sprawie. Otóż, mimo, iż blog nosi podtytuł "Życie w Szwecji", to należy pamiętać, iż  dalsza część tego zdania brzmi "i nie tylko". To tłumaczyć będzie fakt, iż przepisy kulinarne, które będę tu raz na jakiś czas zamieszczać, ni jak mają się do tradycyjnej skandynawskiej kuchni. Głównie dlatego, że akurat, w kwestii jedzenia, Szwedzi nie mają wybitnych osiągnięć. Także, no. Jedyne co będzie się ze Szwecją łączyć to fakt, przygotowania danego posiłku, w owym pięknym kraju. To tyle tytułem wstępu. A teraz zupa:

Składniki:
-jeden duży brokuł
-dwie garście mrożonego groszku
-puszka mleka kokosowego
-jeden duży ząbek czosnku bądź dwa małe
-pół cebuli
-dwie kostki rosołowe
-garść orzeszków nerkowca lub innych
-dwie garście krewetek koktajlowych mrożonych
- kasza manna
-papryczka chilli
-liście świeżej mięty
-pieprz

Przygotowanie:

W garnku przygotowujemy bulion. Potrzebujemy ok. 1,5-2 litra zimnej wody (ja oczywiście lałam na oko, więc moja rada jest taka, że woda powinna przykryć brokuły). Do gotującej się wody wrzucamy kostki rosołowe i chwilę gotujemy. W międzyczasie na patelni podsmażamy czosnek z cebulkę, pokrojone w drobną kostkę. Ważne jest żeby nie przypalić, a jedynie zeszklić. Brokuły myjemy i dzielimy na małe cząstki. Gdy bulion jest gotowy dodajemy brokuły, zeszkolną cebulkę z czosnkiem oraz dwie garście mrożonego groszku i wszystko razem gotujemy na wolnym ogniu. Kiedy brokuł jest już miękki (czyli pewnie po ok 15 minutach) dodajemy puszkę mleka kokosowego. Mieszamy i po chwili miksujemy wszystko blenderem, w garnku. Przyprawiamy świeżo zmielonym pieprzem. Na koniec w zależności od tego jak rzadki wyszedł nam krem, możemy go zagęścić kaszą manną. Należy pamiętać, że kasza pęcznieje dopiero po chwili więc nie należy przesadzać z ilością. Ja dodałam ok. 1-2 łyżki stołowej. 
Dodatki do zupy:
Krewetki gotujemy na parze, ok 10 minut. Orzeszki i chilli kroimy drobno (chilli i jej ilość to kwestia zupełnie dowolna i nieobowiązkowa (-:). Świeżą miętę drobno siekamy.  Wszystkie te dodatki w dowolnej ilości dodajemy do zupy podanej już na talerzu. A oto efekt:


Smacznego!

4 komentarze:

  1. Kostki rosolowe w przpisie - zbrodnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. http://supermarket.blox.pl/2011/10/Przeswietlamy-produkty-Dzis-kostki-rosolowe.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mnie też raziły te kostki rosołowe, ale to miała być tzw. zupa "na szybko" więc gotowanie bulionu nie wchodziło w grę. Nie wiedziałam jednak, że można sobie taki własny bulion mrozić. Świetny pomysł i na pewno skorzystam! Dzięki :)

      Usuń