poniedziałek, 17 grudnia 2012

Julmust vs Coca-Cola


Święta Bożego Narodzenia to czas radości, ciepła, spotkań z bliskimi i wspólnej biesiady. A skoro o biesiadach mowa to i o napitku. Jak powszechnie wiadomo każdy naród ma swoje świąteczne tradycje. To właśnie zwyczaje przekazywane z pokolenia na pokolenie budują naszą odrębność kulturową. Oczywiście Szwecja nie stanowi wyjątku w tym temacie. Ja chciałabym się skupić na jednym z nich. Szwedzkiej coli.



Julmust (Swedisch jul "Christmas" and must "soda") to napój gazowany konsumowany w Szwecji w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. W ciągu roku jest on praktycznie niedostępny w sklepach, natomiast w grudniu jego spożycie szacuje się w okolicach 45 mln litrów. To całkiem sporo biorąc pod uwagę, iż zaludnienie tego kraju nie sięga nawet 10 mln obywateli (wg danych na październik 2012). Co przyciąga taką rzeszę odbiorców? Ano tradycja właśnie. Julmust wynalazł w 1910 roku Harry Roberts i jego ojciec Robert Roberts. Miała to być bezalkoholowa alternatywa dla piwa. Do dnia dzisiejszego napój ten produkowany jest w Roberts AB w  Örebro, a jego receptura jest pilnie strzeżona. Czy coś Wam to przypomina? 

Julmust vs. Coca Cola

Szwedzka tradycja okazała się być dosyć kłopotliwa dla potężnego amerykańskiego giganta. Sprzedaż popularnej Coca-Coli podobno dramatycznie spada w okresie świątecznym. Żadne kampanie reklamowe nie mogą zmienić tego stanu rzeczy. Rozmawiałam na ten temat z kilkoma Szwedzkimi znajomymi i żadna z osób nie piła i nie zamierza pić w trakcie Świąt Coca-Coli. Z dumą przyznali, że Szwedzkie społeczeństwo bez problemu odpiera marketingowe ataki słynnego koncernu. W odpowiedzi na tę dramatyczną sytuację Coca-cola Sverige wydała swój własny julmust pod nazwą "Bjäre julmust". Niestety zabieg ten nie odniósł większego sukcesu. Przez pewien czas produkt nawet zniknął z rynku, by powrócić w 2011 roku. Czy z sukcesem? Nie sądzę. Szwedzi to naród, który bardzo ceni tradycję i ogromnie przywiązuje się do marki, którą preferuje. I tak jak każdy Szwed ma iPhone, tak każdy Szwed będzie pił oryginalną julmust na Święta Bożego Narodzenia. Rzecz bezdyskusyjna. Szacun dla  kampanii reklamowej, która zmieniłaby ten stan rzeczy.
W innych krajach (także w Polsce) chętni spróbowania słynnego syropu mogą poszukać go w Ikea. Podobno czasami napoje te pojawiają się w sprzedaży. Ale nie jest łatwo trafić taką gratkę! :)
Na koniec moje wrażenia. Z szacunkiem dla całej Szwedzkiej tradycji, ja pięknie podziękuję. Julmust dla mnie to nic innego jak rozwodniony syrop na kaszel, a nazwa na etykiecie Apotek, utwierdza mnie jeszcze mocniej w tym wrażeniu. Ani to zdrowe, ani to smaczne, ani w sumie tanie (choć w Szwecji tanie nie jest prawie nic). Zdecydowanie wolę Coca-Colę i chętnie złamałabym tutejszą tradycję, ale jutro lecę na Święta do Polski i zapewne będę pić nasz rodzimy kompot z suszu. Może w przyszłymroku dokonam bojkotu? Kto wie....


MERRY JULMUST AND A HAPPY NEW YEAR!





źródła: http://en.wikipedia.org oraz wywiady 

2 komentarze:

  1. Mhm... Tak jak u nas mandarynki je się tylko w okresie świątecznym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale poza okresem świątecznym masz szansę dostać je w sklepach. A JulMust....No way!

      Usuń