niedziela, 13 stycznia 2013

Budyń budyniowi nierówny


Nastała nowa era. Era smartfonów. Dzięki tym małym urządzeniom możemy zabrać ze sobą w kieszeni to do czego jesteśmy tak bardzo obecnie przywiązani- Internet. Mając Internet pod ręką możemy w każdej chwili robić różne fajne rzeczy. Grać w gry, korzystać z Fejsbuka, pisać maile do mamy. Nie zapominajmy jednak o innej ważnej funkcji jaką daje nam to swoiste "okienko na świat". Edukacja. Dostęp do niesamowitych pokładów wiedzy. Dzięki temu wszystko się nadal kręci i rozwija w całkiem szybkim tempie. Gdy mieszkasz w obcym kraju i nie znasz języka Twoim dobrym przyjacielem zostaje wujek Google, a raczej jego dalszy kuzyn Google Translate. Nie zliczę ile razy ten wspaniały wynalazek pomógł mi w codziennych życiowych sytuacjach. Dlatego też pewnie moja czujność została uśpiona. Zapomniałam, że tak naprawdę nie można ufać nikomu i niczemu w 100%. Zawsze trzeba być ostrożnym i mieć oczy dookoła głowy. Wyprzedzać przeciwnika o krok, przewidywać wszystkie jego zagrania. Ubezpieczać się na wszystkich frontach i nosić moro (no dobrze lekko przesadziłam). W przeciwnym razie... może się okazać, że wpiszesz do wyszukiwarki 'budyn' zamiast budyń (słownik w moim smartfonie nie zna tego tradycyjnego polskiego deseru w proszku), polecisz wujkowi translatorowi przetłumaczyć to na szwedzki i wyjdzie ci słowo 'byggnader'. Niczego nie podejrzewając ruszysz do pobliskiego sklepu spożywczego i z pieczołowitością poświęcisz następne 20 minut na szukanie jakiegokolwiek produktu z napisem 'byggnader'. Gdy po upływie tego czasu nie uzyskasz zadowalających Cię rezultatów, słowem nie znajdziesz NIC, wpadnie Ci do głowy pomysł aby poprosić o pomoc sprzedawcę. Znajdziesz jakąś miłą Panią w koszulce z napisem COOP i z rozbrajającym uśmiechem zapytasz się: "Excuse me where can I find 'byggnader'?" Ponieważ nie umiesz czytać po szwedzku, pokażesz Pani to słówko, nabazgrane gdzieś po drodze na skrawku kartki papieru. Pani najprawdopodobniej spojrzy na Ciebie spokojnie, uśmiechnie się (bo to w końcu Szwedka jest) i powie: I don't know. Ale ty nie poddasz się. Z uporem godnym Polaka będziesz powtarzać w kółko, że chcesz znaleźć 'byggnader', że to ważne, i że na pewno to mają (w końcu to oczywiste, że w każdym kraju można kupić budyń). Pani ze stoickim spokojem zapyta o co dokładnie Ci chodzi? Wtedy zaczniesz tłumaczyć, że to taki deser, że w proszku, zalewa się mlekiem i robi się 'jelly', ale nie tak zupełnie, bo to budyń, a nie galaretka w końcu. Dodasz z naciskiem, że interesuje cię smak czekoladowy. Pani spojrzy w Twoim kierunku z iskierką radości w oku, postara się jednak nie pokazać jak bardzo rozbawiła ja ta sytuacja (bo to w końcu Szwedka jest). Zamiast tego powie bez cienia emocji, że 'byggnader' to po szwedzku 'budynki', a ty zapewne szukasz czegoś, co nazywa się 'pudding' i znajduje się w drugiej alejce po prawej. A ty? Kiwniesz głową z zażenowaniem, wybełkoczesz 'Thanks', chwycisz pudding w dłoń i uciekniesz jak najszybciej z miejsca hańby. Jedno jest pewne. Google translate jest mało domyślny. No bo jak on zrobił z budynu budynki, to ja nadal nie wiem. Wiem jednak, że od teraz będę bardziej ostrożna i dociekliwa. I przez jakiś czas będę robić zakupy w innym sklepie. A na koniec dodam, że pudding po zrobieniu wcale nie okazał się być budyniem, więc chyba to jednak nie jest takie oczywiste, że w każdym kraju można go kupić.

5 komentarzy:

  1. Przynajmniej się najadłaś ;) Jak nie budyniu, to to wstydu ;) Zawsze to coś! To najlepsza lekcja, zapamięta się na zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Na pewno nie zapomnę. Ani lekcji, ani jak po szwedzku są 'budynki'. :)

      Usuń
    2. A powiedziała Ci ta sprzedawczyni jak po szwedzku jest budyń. Pudding?

      Usuń
    3. Yhy, dokładnie tak samo jak po angielsku, czyli pudding. Z tym, że pudding wcale nie okazał się być bydyniem :)

      Usuń
    4. A teraz widzę dlaczego pokazało Ci słowo "budynek". Napisałaś budyń bez polskich znaków, więc translator wziął to za początek słowa budynek i pokazał podpowiedź :P

      Usuń