sobota, 2 lutego 2013

Bolesna lekcja


Obowiązkowym punktem dnia dla każdego Szweda jest przerwa kawowa. Czasem nawet dwie. Jej szwedzka nazwa brzmi fika. Nie ficka, bo to oznacza kieszeń, ani flicka, bo to oznacza dziewczynkę. Ja zdążyłam już popełnić te dwa błędy i uwierzcie mi, mina Szweda, którego się pytasz czy idzie na dziewczynkę, bezcenna. Do kawy zazwyczaj musi być ciasteczko. Jak już wspomniałam kardamon rządzi, więc zazwyczaj w moim przypadku kończy się tylko na kawie. Ale wczoraj było inaczej. Wczoraj pojawiła, się ta oto piękna babeczka, upieczona przez moją koleżankę Anneli, na pożegnanie, gdyż to ostatni dzień jej pracy był. Muszę przyznać, że była przepyszna. Babeczka, nie Anneli. Ale nie o babeczkach chciałam tak naprawdę napisać. To co mnie skłoniło do napisania posta to ZASADY.
W biurze, w którym pracuję, znajduje się ogromna kuchnia z jadalnią. W tej kuchni znajdują się dwie duże lodówki. Jedna jest przeznaczona na rzeczy prywatne. Przed włożeniem prowiantu należy go podpisać swoim imieniem. W celu tym zostały nawet udostępnione specjalne naklejki i mazak. Druga lodówka służy natomiast do prowiantu wspólnego. Zazwyczaj więc stoi pusta (za wyjątkiem mleka, którego zapas starczyłby dla pułku wojska). Czemu o tym piszę? Bo sprawa z lodówkami i ich użytkowaniem to jest jedna z ZASAD,  a ja już teraz wiem, że stereotyp Szweda, który ślepo podąża za zasadami i nie przyjmuje, żadnych odstępstw i przypadków wyjątkowych od reguły, nie wzięła się znikąd. Otóż po porannej fice został nam jeszcze cały talerz babeczek, a ponieważ czekała nas jeszcze fika popołudniowa zgodnie uradziłyśmy, że warto zostawić je sobie na później. Ponieważ w lodówce na prowiant prywatny nie było jednak zbyt wiele miejsca (zazwyczaj jest ona zapchana dosłownie po  brzegi), postawiłam talerz w lodówce wspólnej i położyłam na nim ogromną kartkę z napisem PRIVATE. No i zgadnijcie co się stało? Gdy po południu otworzyłam lodówkę by sięgnąć po babeczki okazało się, że 
1. kartka z napisem PRIVATE zniknęła w tajemniczych okolicznościach
2. większość babeczek zresztą też
3. do talerza przyklejona była kartka z napisem 'varsågod' co w dosłownym tłumaczeniu oznacza: proszę bardzo, śmiało...
4. kartka była przyklejona taśmą klejącą, co oznacza, że czyn ten został popełniony z premedytacją, a nie w afekcie.

Takim to sposobem nauczyłam się, że w Szwecji zasad trzeba przestrzegać inaczej ktoś zawsze zje Twoje babeczki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz