poniedziałek, 27 maja 2013

A Svensson milczy



Minął tydzień od kiedy w Sztokholmie rozpoczęły się zamieszki. Sytuacja powoli się normuje i w tej chwili dochodzi już jedynie do sporadycznych incydentów. Nie wiadomo czy to z powodu intensywnych opadów deszczu, które nawiedziły Sztokholm w niedzielę czy z powodu coraz liczniejszych patroli obywatelskich, które włączały się każdej nocy do pilnowania porządku na ulicach? A może po prostu młodzież znudziła się takim sposobem spędzania czasu? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale zakładam, że wszystko po trochu miało wpływ na obecny stan rzeczy.
Myślę, że teraz powoli i na spokojnie można się przyjrzeć temu co się stało i spróbować wyciągnąć jakieś wnioski. Rozpocząć dyskusję. Sęk w tym, że ilekroć próbowałam napomknąć coś w temacie zamieszek znajomi mi Szwedzi nabierali wody w usta. Na początku myślałam, że może tylko mi się wydaje, ale z czasem nabrałam przekonania, że to nie żaden zbieg okoliczności. Nie do końca wiem jak sobie radzić w takiej sytuacji. Przyzwyczajona jestem do tego, że wraz z moimi polskimi znajomymi dyskutujemy na każdy możliwy temat. Z charakteru natomiast, jestem osobą, która raczej mówi co myśli. To oczywiście nie zawsze i nie w każdej sytuacji jest wskazane, ale cóż począć. Ciekawa reakcji Szwedów na ostatnie wydarzenia postanowiłam przeprowadzić mini ankietę w biurze, w którym pracuję. Pytanie dotyczyło tego które dzielnice w Sztokholmie mają dobrą, a które złą reputację. Zgadniecie jak większość odpowiadała? Otóż moi drodzy, wszystkie dzielnice są zajebiste. Sztokholm cały jest piękny i w ogóle nigdzie nie ma żadnych problemów. Dodatkowo nie pytając się w ogóle o to, dowiedziałam się, że wiele osób u mnie w biurze lubi mieszkać w dzielnicach, w których jest mix kulturowy. Ciekawe, nieprawdaż? Gdy podczas przerwy kawowej zagadałam w stylu: "Myślałam, że gorącym tematem przy kawie będą ostatnie zamieszki w mieście...", otrzymałam dosyć dosadną odpowiedź: "Staramy się unikać tego tematu". Moje pytanie brzmi, dlaczego??? Co jest takiego w tym społeczeństwie, że brak im woli (a może odwagi?) do rozmawiania o trudnych tematach? Dlaczego rozmowy w biurach czy na ulicach muszą zawsze dotyczyć pogody albo tego jak spędziło się weekend?
Jest jeden Szwed, który mam wrażenie, jest bardziej otwarty na rozmowę, niż reszta znanych mi osób. Magnus na moje pytanie: "Jakich tematów powinnam unikać w rozmowie ze Szwedami?", wymienił trzy główne:
-kwestia równości płci
-rasizm i dyskryminacja
-narzekanie na Szwecję
Pomijam fakt, iż popełniłam już wszystkie te faux pas i to razy kilka, ale śmiem twierdzić, że....
...uderz w stół, a nożyce się odezwą. Może fakt, iż o pewnych rzeczach się nie rozmawia, lecz zamiata się je pod dywan sprawia, że jedynym sposobem na zwrócenie uwagi na problem jest właśnie przemoc? Czy to jednak nie błędne koło? 
O przyczynach zamieszek i mojej ocenie tej sytuacji już niedługo, w kolejnym poście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz