Właśnie minęła kolejna, piąta noc zamieszek w Sztokholmie. Ponieważ w
polskich mediach można było znaleźć jedynie niewielką wzmiankę na ten temat, postanowiłam
przybliżyć wam nieco sytuację, z punktu widzenia mieszkańca Sztokholmu. Co
prawda nie byłam w centrum wydarzeń. I choć moja dzielnica, Skarpnäck, także jest
wymieniana jako obszar dotknięty zamieszkami, ja nie zauważyłam żadnych oznak
niepokoju. Być może dlatego, że mieszkam
na obrzeżach, gdzie nie spotyka się, aż tak wielu imigrantów. A być może
dlatego, że w mojej dzielnicy zamieszki ograniczyły się jedynie do drobnych incydentów.
Postaram się jednak napisać wam coś więcej niż podają w polskich gazetach. Mój
obraz ostatnich wydarzeń, który powstał na podstawie rozmów ze znajomymi mieszkańcami
Sztokholmu i materiałów ze szwedzkiej edycji internetowej gazety The Local.
Media donoszą, że przyczyną powstania całej tej sytuacji był incydent z zeszłego
tygodnia, kiedy to Policja zastrzeliła 69 letniego mężczyznę, który groził im
maczetą. Pech chciał, że ów mężczyzna był imigrantem, co stało się swoistym
pretekstem do wyjścia na ulice młodych przedstawicieli takich krajów
jak np. Somalia. To w wielu przypadkach ciemnoskórzy mieszkańcy miasta, który wylewają swoją frustrację z powodu
poczucia dyskryminacji ze strony szwedzkiego społeczeństwa i aparatu państwowego.
Walki zaczęły się w niedzielną noc, kiedy to w dzielnicy Husby spalono
ponad 100 samochodów i zaatakowano kamieniami policjantów, którzy starali się interweniować.
Sytuacji nie udało się uspokoić w żaden sposób, być może dlatego, że według
jednego z lokalnych działaczy młodzieżowych niektórzy mundurowi używali obraźliwych
epitetów w kierunku czarnoskórych imigrantów. Nazywali ich miedzy innymi ‘małpami’.
To podobno rozsierdziło tłum i o opanowaniu sytuacji nie było już mowy. Kolejnej
nocy zamieszki zaczęły rozprzestrzeniać się
w innych dzielnicach takich jak Rinkeby, Skarpnäck, Norsborg, Kista, Fittja, Bredäng, Flemingsberg,
Edsberg, Jakorsberg i Tensta. W każdym miejscu schemat był podobny. Młodzi
ludzie podpalali samochody, rzucali kamieniami w policję, dewastowała sklepy i
mienie publiczne. Kilku policjantów zostało dosyć poważnie rannych. Nie widać było żadnych oznak jakoby sytuacja miała
ulec poprawie. Atmosfera miedzy mundurowymi, a imigrantami była bardzo napięta.
W tym momencie mieszkańcy Jakorsberg zdecydowali się wkroczyć i zadbać o swoją
dzielnicę. Umówili się by wspólnie patrolować ulice w okolicy. W nocy. W ten sposób
chcieli dać znać wandalom, że nie akceptują przemocy i agresji oraz pomóc policji
w powstrzymaniu tej sytuacji. Mój kolega Magnus to mieszkaniec Jakorsberg. On i
jego rodzina także patrolują ulice. Z tego co widziałam, na FB powstał nawet
specjalny fun page, na którym mieszkańcy dyskutują o tym co się dzieje i umawiają
się na kolejne patrole. Pomimo, iż wielu spędza noc na ulicach, następnego dnia
jak zwykle idą do pracy i starają się normalnie funkcjonować. Właściciele
okolicznych sklepów i kawiarni zdecydowali się pozostawić je otwarte w ciągu
nocy i udostępniać patrolującym darmowe napoje, typu kawa, woda czy herbata. Zapytałam Magnusa czy nie boi się
gdy jego siostra wychodzi w nocy na ulicę. Powiedział, że to twarda dziewczyna
i że muszą coś zrobić żeby okazać jedność, bo tylko w jedności jest siła. Zapytałam,
co zrobią gdy spotkają jakąś agresywną grupę, która podpala samochód. Zatrzymamy ich. Ale jak? Jeżeli
zaczną rzucać kamieniami, staniemy miedzy nimi, a policjantami. Powiedziałam, że
to przecież szaleństwo. To zadanie służb mundurowych i nikt im nie da gwarancji,
że napastnicy przestaną tymi kamieniami rzucać. Magnus stwierdził, że zdaje
sobie z tego sprawę, ale trzeba coś zrobić, żeby pokazać jedność z Policją, która
jest o wszystko obwiniana, żeby to wszystko zakończyć. Muszę przyznać, że pierwszy raz spotkałam się z
tego rodzaju solidarnością. A także z
taką odwagą zwykłych obywateli, którym naprawdę zależy na ich otoczeniu i
zwyczajnie nie mogą patrzeć spokojnie, gdy ktoś je dewastuje. Następnego dnia zauważyłam
na FB komunikat komisariatu Policji w Jarfala. To były podziękowania dla mieszkańców
za ich pomoc. Od razu posypało się mnóstwo pozytywnych komentarzy. Ludzie dziękowali
sobie wzajemnie i motywowali się do dalszego działania. Zrobiło to na mnie
ogromne wrażenie. Patrole trwają nadal, bo też niestety sytuacja się nie uspokoiła.
Czwartej nocy zaatakowano strażaków, którzy próbowali ugasić pożar. Furorę w
sieci robi list otwarty jednego ze strażaków, który pisze o tym, że on także
chce wrócić bezpiecznie do swoich dzieci, chce wykonywać tylko swoją pracę i
pomimo tego co się wydarzyło, on nadal będzie pomagał, gdy zajdzie taka
potrzeba. „Pomogę Tobie gdy będziesz w niebezpieczeństwie,
pomimo, że rzucałeś we mnie kamieniem.” To zdanie krąży w sieci, a strażaka
wybrano człowiekiem tygodnia. Minęła piąta noc i znowu płonęły auta. Niestety oprócz
samochodów zapłonęły też szkoły i przedszkola. W Tensta i Kista dzieci nie pójdą
w najbliższym czasie na zajęcia. Dlaczego Sztokholm płonie? Na to pytanie
postaram się odpowiedzieć w kolejnym poście…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz