piątek, 24 maja 2013

Zamieszki w Sztokholmie



Photo: Johan Nilsson/Scanpix

Właśnie minęła kolejna, piąta noc zamieszek w Sztokholmie. Ponieważ w polskich mediach można było znaleźć jedynie niewielką wzmiankę na ten temat, postanowiłam przybliżyć wam nieco sytuację, z punktu widzenia mieszkańca Sztokholmu. Co prawda nie byłam w centrum wydarzeń. I choć moja dzielnica, Skarpnäck, także jest wymieniana jako obszar dotknięty zamieszkami, ja nie zauważyłam żadnych oznak niepokoju. Być może  dlatego, że mieszkam na obrzeżach, gdzie nie spotyka się, aż tak wielu imigrantów. A być może dlatego, że w mojej dzielnicy zamieszki ograniczyły się jedynie do drobnych incydentów. Postaram się jednak napisać wam coś więcej niż podają w polskich gazetach. Mój obraz ostatnich wydarzeń, który powstał na podstawie rozmów ze znajomymi mieszkańcami Sztokholmu i materiałów ze szwedzkiej edycji internetowej gazety The Local.
Media donoszą, że przyczyną powstania całej tej sytuacji był incydent z zeszłego tygodnia, kiedy to Policja zastrzeliła 69 letniego mężczyznę, który groził im maczetą. Pech chciał, że ów mężczyzna był imigrantem, co stało się swoistym pretekstem do wyjścia na ulice młodych przedstawicieli takich krajów jak np. Somalia. To w wielu przypadkach ciemnoskórzy mieszkańcy miasta, który wylewają swoją frustrację z powodu poczucia dyskryminacji ze strony szwedzkiego społeczeństwa i aparatu państwowego.

Walki zaczęły się w niedzielną noc, kiedy to w dzielnicy Husby spalono ponad 100 samochodów i zaatakowano kamieniami policjantów, którzy starali się interweniować. Sytuacji nie udało się uspokoić w żaden sposób, być może dlatego, że według jednego z lokalnych działaczy młodzieżowych niektórzy mundurowi używali obraźliwych epitetów w kierunku czarnoskórych imigrantów. Nazywali ich miedzy innymi ‘małpami’. To podobno rozsierdziło tłum i o opanowaniu sytuacji nie było już mowy. Kolejnej nocy zamieszki zaczęły rozprzestrzeniać  się w innych dzielnicach takich jak Rinkeby, Skarpnäck, Norsborg, Kista, Fittja, Bredäng, Flemingsberg, Edsberg, Jakorsberg i Tensta. W każdym miejscu schemat był podobny. Młodzi ludzie podpalali samochody, rzucali kamieniami w policję, dewastowała sklepy i mienie publiczne. Kilku policjantów zostało dosyć poważnie rannych.  Nie widać było żadnych oznak jakoby sytuacja miała ulec poprawie. Atmosfera miedzy mundurowymi, a imigrantami była bardzo napięta. W tym momencie mieszkańcy Jakorsberg zdecydowali się wkroczyć i zadbać o swoją dzielnicę. Umówili się by wspólnie patrolować ulice w okolicy. W nocy. W ten sposób chcieli dać znać wandalom, że nie akceptują przemocy i agresji oraz pomóc policji w powstrzymaniu tej sytuacji. Mój kolega Magnus to mieszkaniec Jakorsberg. On i jego rodzina także patrolują ulice. Z tego co widziałam, na FB powstał nawet specjalny fun page, na którym mieszkańcy dyskutują o tym co się dzieje i umawiają się na kolejne patrole. Pomimo, iż wielu spędza noc na ulicach, następnego dnia jak zwykle idą do pracy i starają się normalnie funkcjonować. Właściciele okolicznych sklepów i kawiarni zdecydowali się pozostawić je otwarte w ciągu nocy i udostępniać patrolującym darmowe napoje, typu kawa, woda  czy herbata. Zapytałam Magnusa czy nie boi się gdy jego siostra wychodzi w nocy na ulicę. Powiedział, że to twarda dziewczyna i że muszą coś zrobić żeby okazać jedność, bo tylko w jedności jest siła. Zapytałam, co zrobią gdy spotkają jakąś agresywną grupę, która  podpala samochód. Zatrzymamy ich. Ale jak? Jeżeli zaczną rzucać kamieniami, staniemy miedzy nimi, a policjantami. Powiedziałam, że to przecież szaleństwo. To zadanie służb mundurowych i nikt im nie da gwarancji, że napastnicy przestaną tymi kamieniami rzucać. Magnus stwierdził, że zdaje sobie z tego sprawę, ale trzeba coś zrobić, żeby pokazać jedność z Policją, która jest o wszystko obwiniana, żeby to wszystko zakończyć. Muszę  przyznać, że pierwszy raz spotkałam się z tego rodzaju solidarnością.  A także z taką odwagą zwykłych obywateli, którym naprawdę zależy na ich otoczeniu i zwyczajnie nie mogą patrzeć spokojnie, gdy ktoś je dewastuje. Następnego dnia zauważyłam na FB komunikat komisariatu Policji w Jarfala. To były podziękowania dla mieszkańców za ich pomoc. Od razu posypało się mnóstwo pozytywnych komentarzy. Ludzie dziękowali sobie wzajemnie i motywowali się do dalszego działania. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Patrole trwają nadal, bo też niestety sytuacja się nie uspokoiła. Czwartej nocy zaatakowano strażaków, którzy próbowali ugasić pożar. Furorę w sieci robi list otwarty jednego ze strażaków, który pisze o tym, że on także chce wrócić bezpiecznie do swoich dzieci, chce wykonywać tylko swoją pracę i pomimo tego co się wydarzyło, on nadal będzie pomagał, gdy zajdzie taka potrzeba.  „Pomogę Tobie gdy będziesz w niebezpieczeństwie, pomimo, że rzucałeś we mnie kamieniem.” To zdanie krąży w sieci, a strażaka wybrano człowiekiem tygodnia. Minęła piąta noc i znowu płonęły auta. Niestety oprócz samochodów zapłonęły też szkoły i przedszkola. W Tensta i Kista dzieci nie pójdą w najbliższym czasie na zajęcia. Dlaczego Sztokholm płonie? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w kolejnym poście…

Photo: Johan Nilsson/Scanpix

Photo: Johan Nilsson/Scanpix

Photo: Fredrik Sandberg/Scanpix





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz