wtorek, 22 października 2013

Dziękuję!

Pogoda w Sztokholmie ostatecznie się złamała. Nieśmiałe przebłyski słońca, które pojawiały się na niebie przez ostatni tydzień ustąpiły miejsca szarości. Na dodatek cały czas pada i nieprzyjemnie wieje. Taka aura sprzyja zadumie i refleksjom. W ostatnim poście było trochę smutno. Pisałam o poczuciu braku przynależności do miejsca i tęsknocie za domem. Dzisiaj będę brzmiała bardziej pozytywnie. To będzie krótka dziękczynna notka. 
Czasem tęsknisz za czymś co zostawiłaś/eś za sobą. Masz wrażenie, że przyjaciele z przeszłości to najlepsze co cię spotkało. I być może tak jest. Ale moja refleksja na dzisiaj brzmi. Czasem wystarczy jeden przyjaciel, ale prawdziwy. Tak często narzekam na samotność tutaj w Sztokholmie. Mam wrażenie, że tak wiele mnie omija. Tak ciężko jest budować nową siatkę znajomych, zaufać nowym osobom w naszym życiu. Zwłaszcza, że mój wiek to tzw. okres produkcyjny. Większość osób właśnie skupia się na zakładaniu swoich rodzin i nie w głowie im nawiązywanie nowych przyjaźni. Dochodzi do tego bariera kulturowa i językowa. Na szczęście ostatnio pojawiły się dwie nowe osoby w naszym życiu. Przeniosły się z naszego starego wrocławskiego świata i są tu z nami w tej szwedzkiej rzeczywistości. W sumie nie znamy się dobrze, ale ja już czuję jakbyśmy się znali latami :) I to własnie dla nich jest dzisiejsza notka. Nieważna jest ta siatka znajomych, możesz mieć ich dziesiątki, setki, ale w chwili gdy będziesz potrzebować pomocy liczy się tylko ten jeden/jedna, która wyciągnie do Ciebie pomocną dłoń. Dzięki Irmina i Michał :)

1 komentarz:

  1. Oj, miło mi się zrobiło jak przeczytałam Twoje słowa i mam nadzieję, że od tej pory optymizm zagości na Twoim blogu i nie tylko:)

    OdpowiedzUsuń